sobota, 14 maja 2011

Po pierwszym przesłuchaniu... "Kandydaci Na Szaleńców"




Postanowiłem posłużyć się nową formą zamieszczania wpisów - krótką notką o danym albumie po pierwszym przesłuchaniu. Będzie to tylko kilka zdań, bądź równoważników zdań, w jakiś sposób określające to, co najbardziej rzuca się w ucho przy pierwszym kontakcie z płytą. Nic nie będzie umotywowane, uargumentowane. Oczywiście, tradycyjne recenzje także będą obecne na tym blogu. Więc ruszamy. Na pierwszy ogień idzie Ten Typ Mes i jego "Kandydaci Na Szaleńców".
Bardzo różnoradna muzycznie produkcja. Charakterystyczna jednak dla Mesa. Oczywiście eksperymentalna. Flow klasa sama w sobie. Przyśpiewki dobre, śpiewy średnio. Goście - Zeus daje radę, reszta spadać. Przełomu nie ma - może zmieni się to później. Niemniej produkcja na plus. Piona.

1 komentarz:

  1. Dla mnie z gościu Pihu rozpierdolił, ale to już na bonus CD.

    OdpowiedzUsuń