wtorek, 22 lutego 2011

Ten Typ Mes "Alkopoligamia: Zapiski Typa" - recenzja



Ten Typ Mes niedługo wydaje nową solówkę. Wcześniej puścił w obieg już dwie. Drugą jest „Zamach na przeciętność” – mocno doceniony w hiphopowym środowisku krążek. Wiele osób do dziś jara się nim ogromnie. Jednak nie tylko ten album udowodnił świetność Piotra Szmidta. Jego solowy debiut o nazwie „Alkopoligamia: Zapiski Typa” w mojej opinii dorównuje następcy, a może nawet go przewyższa. 
Dlaczego przewyższa? Przede wszystkim jest spójną kompozycyjnie produkcją, utrzymaną od początku do końca w podobnym, lecz nie takim samym, ani nie monotonnym brzmieniu. Na „Zamachu…” jest inaczej. Nawiasem mówiąc: podkłady muzyczne, w przypadku pierwszej sygnowanej pseudonimem Ten Typ Mes płyty nie nudzą słuchacza, a raczej doskonale wprowadzają go w klimat życia rapera. Ten prezentuje swoje dualistyczne oblicze – refleksyjny Typ zabiera nas w podróż po ciemniejszych i jaśniejszych stronach codzienności; luzacki odpowiednik nawija o melanżach i kobietach.
No właśnie… o kobietach… Ktoś powie: „każdy raper nawija o sukach”. Spoko, wiele w tym racji, ale Piotr Szmidt robi to sposób dość złożony. Taki „Strach” obrazuje to najlepiej, tworząc kalejdoskop różnych, powiązanych z kobietami, historii, a te są różne. „Epizody pierwsze damsko-męskie” zostają zestawione z opisami o cierpieniu i chorobie matki. Wszystko to powoduje wrażenie lekkiego nasycenia szowinizmem, ale wydaje się szczere jak mało co. Najmocniejszym punktem wątku relacji międzypłciowych jest kawałek „Zdrada”, najwyraziściej charakteryzujący dwoistość natury Tego Typa Mesa. Bit do utworu, wprowadzający odbiorcę w niesamowity, „sumieniowyrzutowy” klimat, został zrobiony przez gospodarza „Zapisków”, co bardzo dobrze świadczy o jego wszechstronności. Ponadto wspomniany podkład dodatkowo wzbogacił Rafał Gańko, który jest trębaczem. Zastosowanie żywych instrumentów zwykle wychodzi na plus, tutaj nawet na trzy.
Utwór „Witaj Śmierci” to z kolei kawałek storytellingowy. Opowiada on historię jednej z imprez, po której raper niemalże otarł się o śmierć. To wydarzenie wpłynęło na Piotrka – ograniczył melanże i spojrzał na życie inaczej niż dotychczas.
Jednym z niewielu gości jest Jeżozwierz, autor raczej dobrze przyjętego longplaya „Jebać tytuł” z 2008. Udzielił się u Mesa w utworze „Widzę szaleństwo”, do którego po pierwszym odsłuchu zdaje się nie pasować. Aczkolwiek, po dłuższym kontakcie z płytą brzmi ciekawie, głównie dzięki charakterystycznej barwie głosu.
To, co stało się marką Mesa to technika. Flow, jedne z najlepszych w Polsce i niebanalne, niewymuszone rymy płodzą czołowego rapera nadwiślańskiego kraju. „Alkopoligamia: Zapiski Typa” jest albumem niedocenionym, mało kto dziś o nim mówi. Tak nie powinno być.

Poziom muzyczny: 85%
Poziom skillsów: 90%
Poziom tekstowy/przekazu: 85%
Ogólny poziom: 85%

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz