Dziś Walentynki, święto (?) zakochanych. Obchodzone w Polsce od dłuższego czasu, dziś przesiąknięte są kiczem, widzianym w większości gadżetów, które powstały specjalnie na tę okazję. W związku z tym, a także z nietradycyjnym rodowodem Dnia św. Walentego, 14 laty zyskał tylu zwolenników, co przeciwników. Ciężko jednoznacznie określić, czy to niepolskie święto jest nam potrzebne czy nie. Zasadniczo „fajnie” mieć jeden dzień, gdy obraz obściskujących się par nie powoduje takiego, wielkiego oburzenia wśród konserwatywnych krajanów, jakimi niewątpliwie są Polacy. Sam jestem umiarkowanym zwolennikiem Walentynek, a także fanem polskiego rapu i do podobnych mi osób adresuję swój króciutki artykuł.
Jaka muzyka będzie towarzyszyć hiphopowcom 14 lutego? Alternatyw jest wiele. Pierwsza (najgorsza): „Muzyka Emocjonalna” Pezeta. To wersja dla osób porzuconych przez kochaną osobę, tęskniących za nią. Płyta stworzona przez połowę warszawskiego składu Płomień 81 nie jest lekkim albumem. To prawdziwa rozpacz, dlatego nikomu nie życzę, aby dzisiejszy dzień spędzili, słuchając „W moim świecie”, „Spadam”, „Światła Zgasły” i tym podobnych utworów.
Druga alternatywa: „Młoda foka” z głosem Smarkiego. Propozycja skierowana do osób, którzy są już w związku, który traktują z wielką swobodą. Ponadto, wymieniony raper ma z zanadrzu jeszcze jeden utwór, który z kolei jest wyjściem nr 3, jeśli chodzi o Walentynkowy sposób spędzania czasu przy muzyce. To „Kawałek o miłości” z wersem: „Każda panna chce trzysta smsów dziennie, a jak ich nie dostaje to na nią działa stresogennie”. Ja kieruję go do ludzi kombinujących, w jaki sposób zdobyć wybrankę swojego serca.
Dla ziomków zafascynowanych swoją partnerką proponuję natomiast „Ciało i umysł” Dizkreta, którego radzę przesłuchać przed spotkaniem z lubą. Jeśli ktoś zamierza dziś pójść jeszcze krok do przodu, nakłaniam do zapoznania się z kawałkiem „Daj mi ten seks” z Pezetem, Mesem i Pjusem.
A tak najbardziej prawdziwie to życzę wszystkim, żeby w dniu Walentynek nie zajmowali sobie głowy muzyką, rapem, erotycznymi czy tęskliwymi utworami. Niech bliska osoba nie pozwali wam myśleć o czymś innym, niż tylko (oczywiście wyłącznie pozytywnie) o niej. Jeśli natomiast na to nie ma szans, przedstawiam swój ulubiony love song – Pezet i Dizkret „Przyjdź na chwilę” z producenckiej płyty Waco „Świeży materiał”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz