sobota, 26 marca 2011

Idealnie wydana płyta



Jak płacę za płytę, to chce coś w zamian, nie tylko same dobre nagrania – parafrazując słowa Dizkreta. Chodzi mi oczywiście o wydanie fizycznej wersji albumu. Co będę miał po papierowej, niechlujnie złożonej kopercie, służącej jako opakowanie krążka, które po kilku miesiącach nadaje się tylko do śmietnika? Na idealnie wydaną, nie pod względem promocyjnym, płytę składa się kilka rzeczy. Opiszę je poniżej.
Zamawiając rzeczy przez Internet, najczęściej korzysta się z transportowych usług Poczty Polskiej. W moim przypadku podobnie jest z cedekami, które schowane są w pocztowej kopercie lub w kartonie. Bardzo miłą rzeczą jest dostać, prócz albumu, jakiś list z podziękowaniami twórców za zakup ich dzieła. Z taką rzeczą miałem do czynienia, otwierając paczkę z „MiędzyświatemHaja i Złotych Twarzy. Tym bardziej cieszyłem się z tego miłego gestu, ponieważ chyba nikt nigdy nie przysłał mi nieformalnego listu. Wiem, że każdy, kto nabył wspomnianą produkcję, także jest w posiadaniu owego skrawka papieru z takim samym tekstem, ale nawet takie niby-nic powoduje ciepły uśmiech na twarzy. Ponadto, muzycy pokazują szacunek do swoich słuchaczy, a więc także do mnie. Dziękuję.
Przechodząc już do samego pudełka z płytą, pragnąłbym opisać algorytmem czynności z nim związane, które ja wykonuję.
1. Oglądam ze wszystkich stron
2. Ściągam folię (jeśli jest)
3. Dotykam
4. Otwieram
5. Dotykam płytę
6. Wyciągam wkładkę
7. Oglądam i czytam wkładkę
8. Wyciągam płytę
9. Wkładam płytę do odtwarzacza
10. Słucham muzyki
I tak – kolorystyka tylnej i przedniej okładki powinna być adekwatna do klimatu muzycznego materiału. Obroną ręką w tej kwestii wychodzi Medium i jego „Alternatywne Źródło Energii”. Naturalne, ciepłe oraz dodające, nomen omen, energii kolory najlepiej opisują zawartość krążka. Jednak kolorystyka to nie wszystko. Sam koncept okładki jest bardzo ważny. Zdjęcie rapera bądź producenta w ciuchach, które reklamuje, jest dla mnie niesmaczne. Tak dzieje się np. z „O$ka przez $ jak…”, choć takie przypadki spotykam bardzo często. Podobają mi się natomiast pomysły a’ la „Kinematografia”, „Sam na Sam” czy „Jazz, dwa, trzy”. Podana akapit wcześniej folia ochrania opakowanie przed drobnymi uszkodzeniami typu porysowanie. Oprócz tego jest gwarancją nieużywania płyty przez osoby trzecie.
Dotyk. Lubię, gdy pudełko i CD są miłe w dotyku. Takie moje dziwactwo. Chociaż i tak najbardziej liczy się dla mnie wkładka. Musi być wykonana z wysokiej jakości polakierowanego papieru, jak na „Get Fejm Or Die Tryin’”. Na nim bardzo dobrym pomysłem okazało się podanie dat powstania tekstów do utworów.
Gdy już o tym wspominam chciałbym, aby wkładka była utożsamiana z wielostronicową książeczka. Tam znalazłyby się liryki wszystkich kawałków, jak choćby na najnowszej produkcji Venoma, i profesjonalnie wykonane różnorakie zdjęcia, nawiązujące do tematyki materiału – patrz pierwsza solówka Mesa. Dodane do tego zagadkowe, oryginalne słowo od autora. Bosko.
I to, co leci z głośnika, po włożeniu cedeka do wieży czy discmana… Bo, bądź co bądź, to muzyka jest najważniejsza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz